Forum Princess Anette Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Zabawy Traumatyczne

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Princess Anette Strona Główna -> Userzy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Siren
Jackob's Ghost
Jackob's Ghost


Dołączył: 15 Lip 2008
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bielsko

PostWysłany: Pon 18:51, 21 Lip 2008    Temat postu: Zabawy Traumatyczne

Najgłupsze pomysły, debilne wpadki, głupie sytuacje słowem kiedy zostawiliście rozum w szufladzie....

To ja zacznę.
To była 4 klasa podstawówki. Nowo wyremontowany ośrodek. Zielona szkoła nad morzem. Białe ściany. Na deser zawsze były jakieś owoce. Kiwi...banan. W pokoju byłyśmy chyba w czwórkę. Nasza koleżanka niejaka Ola, nie jadała kiwi więc wzięłyśmy do pokoju. Tam wpadłyśmy na genialny pomysł, rzucałyśmy nim do siebie. Kwi się rozleciało, więc wylądowało w koszu. Następnego dnia był banan. Znowu ta sama zabawa tylko któraś z nas (nie wiem czy przypadkiem nie ja) rozwaliła go na ścianie. Ale zabawa była dalej. W ten sposób powstały 4 plamy. Pierwszą postanowiłyśmy zmyć szmatą do podłogi. Na drugą wylałyśmy olejek do opalania. Na trzecią colę. Czwartą zostawiłyśmy. Ta pierwsza zrobiła się taka gigantyczna, że wzięłyśmy szczoteczki do zębów i mydło i szorowałyśmy aż zaczęła farba odpadać. Natomiast kilka dni później przyszła dyrka i pyta skąd ta plama (chodziło jej o 4). To Ola na ściemniała, że jak ją wygoniłyśmy żeby zgasiła światło to niosła herbatę i się potknęła. Warto dodać , że plama była na wysokości wyłącznika na światło...
Jakiś czas później Ola miała urodziny/imieniny i w pokoju była "impreza". Przyszła też dyrka.
Po dziś nie zapomnę tego wyrazu twarzy jak pytała się skąd sie wzięła ta plama. Trzeba jej było wszystko opowiedzieć. Wizje kary miałyśmy najgorsze...Ale było lekko, trzeba było tylko właścicielkę ośrodka przeprosić Very Happy
Ale z tego wyjazdy jest jeszcze kilka perełek. Np ta sama Ola zgniatała w sklepie lody, bo lodówki nie działały i one tak fajnie pultały na szybę lodówek na lody... Laughing
Mistrzostwo...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rhynia
Wolf
Wolf


Dołączył: 15 Lip 2008
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bielsko-Biała
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:14, 21 Lip 2008    Temat postu:

Nie mogę! Jak sobie przypomnę stres, w którym wtedy oczekiwałyśmy decyzji o karze... Jejku, zachowywałyśmy się, jakby nas mieli do poprawczaka zabrać.

Ale jak Ty tak, to ja inaczej. Cofnijmy się do PIERWSZEJ klasy szkoły podstawowej...

Koleżanka z klasy widziała na szkolnym podwórku czarownicę. Tak, o. Przechodziła. I to na pewno była czarownica. Tak mówiła ona, to czemu nie miałybyśmy jej wierzyć? Uwierzyłyśmy. Poza tym, nieopodal wejścia cały czas łaził taki podejrzany, czarny kot. Czarny kot, wyobrażacie sobie? Wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazywały, że niedaleko szkoły mieszka czarownica!
Któraś wymyśliła, że jej kryjówka będzie w takich krzakach nieopodal budynku. Nie wiem, dlaczego akurat tam. Wszędzie indziej było słońce, może wydało nam się to dobrym pomysłem. I zaczęłyśmy omijać to miejsce szerokim łukiem, bo zaczęłyśmy się tej czarownicy bać.
Każda z nas, a w klasie było nas sześć dziewcząt (chłopców nie wtajemniczyłyśmy, a co! niech ich zeżre!), zaczęła wymyślać nieprawdopodobne historie, co to się jej ostatnio nie wydarzyło. W związku z czarownicą, oczywiście. Wszędzie była magia. Szklanki się same przesuwały, dywany latały, co tylko! Konkretów nie przytoczę, bo to za dawno było, żebym pamiętała. Tak, każda z nas zmyślała, ale żadnej z nas nie przyszło nawet do głowy, że pozostała piątka też może zmyślać. Bo jak to tak? Przecież ta czarownica istnieje!
Ale wróćmy do opowieści. Postanowiłyśmy ją przegonić. Sposobów ku temu było wiele...
Najpierw chciałyśmy ją otruć. Każda z nas miała sporządzić w domu miksturę, którą podrzucimy jej do kryjówki i którą ona NA PEWNO wypije, kiedy ją tylko zobaczy. Wzięłyśmy więc , każda po jednym, takim malutkim opakowaniu, takiej buteleczce, co to zostaje po farbkach plakatowych i w niej robiłyśmy trucizny. W jaki sposób? Wlałyśmy tam po kropli wszystkiego, co było w domu. Niesmaczny obiad, woda z toalety, drogie perfumy mamy, kremy na opalanie, cola, budyń, farba, atrament, wszystko, co było pod ręką. Zmieszałyśmy, trzymałyśmy w buteleczce kilka tygodni i voila! Trucizna gotowa! Podrzuciłyśmy ją, ale niestety. Straszliwe wypadki wciąż się nam "przytrafiały"...
Trzeba było więc poszukać innego sposobu. Znalazłyśmy. Uznałyśmy, że podmienimy jej księgę zaklęć! Tak! Kiedy będzie miała fałszywą, nie będzie mogła na nas rzucić żadnych klątw! Narysowałyśmy swoją, każda opisała po kilka zaklęć, jakoś to potem pozszywałyśmy i miałyśmy zawodowy, jedyny w swoim rodzaju Necronomicon ozdobiony kolorowymi flamastrami i przeróżnymi wzorkami pod postacią serduszek i kwiatuszków. Bo brzydka księga zaklęć na pewno nie spodobałaby się wiedźmie. Rzuciłyśmy ją do tych krzaków, ale niestety, starucha nie dała się nabrać...
I zbliżamy się do finału. Polowanie na czarownice miało się zakończyć w sposób następujący: ukradniemy jej kota, weźmiemy go do klasy, ona po niego przyjdzie, a wtedy "Nasza Pani", jak to wtedy pieszczotliwie mawiało się o oddanej przyjaciółce - wychowawczyni, złapie czarownicę i wszyscy będziemy żyć długo i szczęśliwie. Ale jak tu złapać tego kota?
Ha, proste! Na przynętę!
Na stołówce, podczas obiadu, żadna z nas nie tknęła mięsa. Najadłyśmy się jakimiś ziemniakami, czy co to tam było, a soczyste mięcho zabrałyśmy do kieszeni i krusząc je po drodze, rozsypywałyśmy aż do naszej klasy, radośnie znacząc sobie drogę niczym Jaś i Małgosia okruchami chleba. Uznałyśmy, że kot na pewno będzie chciał to zjeść, że wyczuje pożywienie, znajdzie i tak idąc za tym mięsem, w końcu znajdzie się w naszej klasie. (mniejsza, że musiałby w tym celu pokonać, hmm... cztery pary zamkniętych drzwi? nasza klasa była wtedy taką klasą w klasie. ) Niestety, kot nie przyszedł, mięso się zmarnowało, rok szkolny dobiegł końca, a w kolejnym roku budynek naszej szkoły przeniósł się na inne osiedle. I skończyło się czarowanie. Sad
Ależ mi się chciało śmiać, kiedy pod koniec podstawówki, sześć lat później, jedna z dziewcząt z wyższych klas zapytała nas, dlaczego kiedyś tam, dawno, dawno temu, rzucałyśmy mięsem po korytarzu szkolnym... Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marzyciel
Jackob's Ghost
Jackob's Ghost


Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:54, 21 Lip 2008    Temat postu:

Oj moje całe życie to pasmo wpadek Very Happy
Najlepszą była chyba taka, że w podstawówce po obejrzeniu Mak Gajwera (polonizacja XD) bałem się odkręcić butli z gazem i zrobiłem kisiel w czajniku elektrycznym :] Ale powiem wam, że nie był zbyt słodki...
W gimnazjum pociągnąłem koleżankę za warkocz aż do ziemi jak to miałem w swoim zwyczaju jeśli chodzi o tą koleżankę. Szkoda tylko, że okazało się, że jest to nauczycielka a nie jak myślałem koleżanka XD"
Pierwsza klasa liceum nikogo nie znam i w ogóle. Wylatuje ode mnie z klasy jakaś młoda dziewczyna i się pyta czy dziennika nie mogę znaleźć. A ja do niej czy może ma jakieś książki mi sprzedać. A ona na to, że nie bo jest tu nauczycielką XD"""
Spotkanie w Empiku z Tarją w tym roku. Nie posiadam komórki wyobraźcie sobie Very Happy Więc pożyczyłem od taty. I w pobliżu stada metali zadzwonił mi dzwonek Dody XDD Mam nadzieję, że Siren tego nie słyszałaś :PP
Ahh no i jak byłem mały wymiotowałem na fotel to szybko do telefonu i : TATO TATO OBRZYGAŁEM CAŁY FOTEL i nie wiem co robić.
Głos w słuchawce: Hahahahahaha chyba zły numer pan wykręcił
xDDDD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siren
Jackob's Ghost
Jackob's Ghost


Dołączył: 15 Lip 2008
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bielsko

PostWysłany: Pon 20:00, 21 Lip 2008    Temat postu:

To ja przypomnę naszą Panią z polskiego w 2gim. Mieliśmy babkę na zastępstwie od maja do końca roku bo nasza poszła na macierzyński.

Była ładnie nie teges. Potrafiła w książce znaleźć błędy stylistyczne i ciągle mówiła:
Już? Już? Proszę. Proszę. - cała klasa ja przedrzeźniała a ta nie zczaiła o co chodzi. I nosiła okulary no końcu nosa ale co jakiś czas je w taki dziwny sposób wciskała palcem na nos. I kiedyś jak je położyła na biurku to chłopcy je zabrali i niejaki Albert wsadził sobie na nos. A ona tylko jak sie po jakiś 20min poszukiwań zorientowała powiedziała, żeby jej oddał. Moje notatki w zeszycie wyglądały jak siedem nieszczęść. A. I warto dodać, że chłopcy pili wino z kartonu po soku z Tymbarka a ona nic...
Albo dyktowała nam takie notatki: Generał wsparty o ołtarz w miejscu gdzie kładzie ewangelię i dokonuje się bezkrwawa ofiara Chrystusa ma nam się kojarzyć z Jezusem, który codziennie składa ofiarę ze swojego życia za nas. Wracając do narratora-świadka wydarzeń, może nim być jakiś prosty żołnierz albo człowiek związany z kościołem albo ktoś kto służy w kościele...

@Marzyciel: My gotowaliśmy makaron w czajniku i rybki w akwarium. Tzn kolega rozbił grzałkę i włożył do wody.


Ostatnio zmieniony przez Siren dnia Pon 20:03, 21 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elavi
Lady Moon
Lady Moon


Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łona matki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:43, 21 Lip 2008    Temat postu:

Jak tak to czytam, to myślę, że to lepsze od Basha. Opowiadajcie jeszcze! Very Happy

Ja nie bardzo pamiętam moje zdarzenia z przeszłości, ale znam jedną, która miała miejsce w sumie niedawno, bo około 4 lata temu.
Moja rodzina przeprowadziła się do domu jednorodzinnego i nie były wyposażone jeszcze w pełni wszystkie pomieszczenia. W związku z tym ja spałam na dole w dużym pokoju, rodzice u siebie na dole w sypialni, moja jedna siostra na dole w pracowni a druga siostra na górze w jedynym 'zrobionym' pokoju. Pewnego dnia była burza. Nie wiem czy wiecie, ale ja się okropnie takich burz boję. Moja siostra (ta druga) także. W każdym bądź razie podczas takiej jednej burzy nie mogłam zasnąc. Byłam postrachana i sikałam w gacie. Tak ostro grzmiało ibłyskało, że szok. Światło wyłączone. Wstałam więc z łóżka i ręką sięgałam już do włącznika światła. Tuż przed tą chwilą znowu zabłysnął piorun i przed oczami ukazała się rozczochrana baba-jaga. Tak się przeraziłam, że straciłam na chwile przytomność! Jednak jak się ocknęłam przytulała mnie moja siostra (ta co spała na górze). Obie płakałyśmy :P Z tego wszystkiego spędziłyśmy z rodzicami w łóżku kilka godzin. Na zmianę płacząc i śmiejąc się Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siren
Jackob's Ghost
Jackob's Ghost


Dołączył: 15 Lip 2008
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bielsko

PostWysłany: Pon 20:56, 21 Lip 2008    Temat postu:

Ha ha ha no nieźle. Ale co to była za Baba Jaga? Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elavi
Lady Moon
Lady Moon


Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łona matki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:32, 21 Lip 2008    Temat postu:

Baba jaga to pokudlana moja siostra, która wyszła prosto z łózka. Normalnie jak z natapirowanymi włosami przyszła xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Princess Anette Strona Główna -> Userzy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1